01 stycznia 2015

Blue Rose chibi-arts Bandai

Zaskoczeni? Korzystając z przerwy świąteczno-noworocznej sięgnęłam sentymentalnie po zapoczątkowaną lata temu recenzję jednej z ciekawszych figurek w mojej kolekcji. Ciekawej w związku z kilkoma kwestiami które omówię dość szczegółowo w głównej części recenzji. Tych którzy czekają na Morgianę od MegaHouse - SPOKOJNIE :D! Nie martwcie się, pisząc te słowa mam zapoczątkowaną recenzję, gotowe zdjęcia wgrywające się w tle i głowę pełną pomysłów. Nawet nie życzyłam sobie takiej weny jako noworoczny prezent więc wena postanowiła sama przyjść do mnie. Tylko się cieszyć :D.






Trudno mi naprawdę obiektywnie napisać recenzję Blue Rose. Dostałam ją w prezencie urodzinowym od mojego chłopaka i do tej pory uważam ją za wyjątkowo uroczą figurkę. Otrzymałam ją co prawda kilka lat temu, ale nadal uważam ją za bardzo wartościową członkinię mojej kolekcji. Nawet jako przyrodnią siostrę nendoroida.
Po prawej chibi-arts, po lewej stary typ nendoroida


Seria Chibi-Arts to ewidentna odpowiedź na popularną serię nendoroid od GoodSmile Company. Widząc jednak niegasnącą popularność nendo, kto się dziwi, że wyciągnęli łapki ku fanom chibi. Zasadniczymi różnicami między nendo a Chibi-Arts to przede wszystkim mobilność figurek. Chibi nie mają ruchomych stawów, nogi są zwykle stabilne. Do tego pozy są zwykle uzależnione od tego jakie otrzymamy dodatki. Jest to zasadnicza różnica między nimi a nendoroidami.


Blue Rose jest jedną z nielicznych postaci reprezentujących damską obsadę w "Tiger & Bunny".  Anime które swoją premierę miało już kilka dobrych lat wstecz, królowało w czasie swojego sezonu jako najbardziej oglądany i najlepszy jakościowo tytuł. Ba, można by powiedzieć, że "Tiger & Bunny" spokojnie siedziało na tronie nawet przez kilka sezonów, stawiając poprzeczkę bardzo wysoko dla każdej następnej produkcji. Dorobili się całkiem sporej ilości merchendise, kinówki i OVA ale niestety drugiej serii już nie a przyznam, że był to jeden z seriali które moim skromnym zdaniem powinno bez mrugnięcia otrzymać kontynuacje, ożywiając markę jeszcze na jakiś czas. Niestety czas Tigera i spółki skończył się niedługo po serialu, ale jako, że jestem osobą bardzo sentymentalną powracamy do jednego z moich ulubionych tytułów (gdzie konkurencji w tym gatunku jest tyle co kot napłakał).


Dlaczego Blue Rose? Przez wielu uważana była za najbardziej irytującą postać drugoplanową. Dla mnie była jedną z najbardziej realnie wykreowanych postaci w anime. Idolka na którą zrzucono ogromną ilość obowiązków, świetnie radząca sobie ze swoją podwójną tożsamością. Zaczarował mnie jej urok i nieporadność z którą usilnie walczyła. Mam bardzo dużą słabość do postaci których "niezdarność" nie jest główną siłą napędową charakteru. Nie są one zbyt często spotykane.

 

Różyczka była dla mnie pierwszą przygodą z Bandai i także ostatnią w tej chwili. Nie chodzi jednak o jakość figurki, co to to nie ale o fakt, że od czasu chibi-artsów "Tiger & Bunny" Bandai nie stworzył dla mnie żadnego produktu by zainteresować mnie jako potencjalnego klienta, a firma ta naprawdę zasypuje rynek ogromną ilością wszelakich rzeczy. Chibi-arts ku mojemu zdziwieniu nie przyjęło się i na tą chwilę figurki z tej serii wychodzą bardzo rzadko, a w sumie w tej chwili zostały porzucone przez Bandai. Z jednej strony, kto mógłby wytrzymać konkurencje nendoroidów kiedy to GSC zarzucił sobie cel noworoczny - 100 nendo w ciągu roku. Szkoda bo Bandai trzyma łapki na licencjach które GSC omija szerokim łukiem. Mimo tego, Bandaiowi udało się utrzymać na rynku z serią Figuarts która jest odpowiedzą na figmy od Max Factory.


Tak więc tym krótkim wstępem (ha...ha?) powracamy do figurki. Napisanie tej recenzji na podstawie tego co wiemy o nendoroidach znacznie ułatwi was wyobrażenie sobie tego jak chibi-arts funkcjonują. Jak już pisałam na początku, Blue Rose jest bardziej statyczną figurką. To jak skonstruowane są nendosy sprawia, że są one ruchomymi figurkami gdzie w przypadku Bandaiowego chibi-arts części dodatkowe zmieniają pozę postaci, ale nic poza tym nie zrobimy. Największe szaleństwo na jakie nas stać to obrócenie głowy oraz machanie rączkami. W przypadku wielu nendoroidów mamy nawet możliwość wymiany łapek.

 

To co różni najbardziej te dwa typy od siebie to dość zabawne chmurki z tekstami oraz podstawki do nich. Jest to coś co wcześniej spotkałam tylko w przypadku revoltechów od kaiyodo. Nie przepadam za tego typu dodatkiem, jest bardzo trudny do dobrej ekspozycji. Blue Rose jednak dostała kilka fajnych dymków z charakterystycznymi powiedzeniami postaci. Te z japońskimi znaczkami zupełnie zignorowałam, z wiadomych powodów (przepraszam, ale co tam jest napisane?).

 
  
 


Wymiana części u Różyczki nie jest trudna. Nie ma niepasujących otworów, za małych/dużych bolców oraz zwariowanej podstawki. Figurka jak na swoją cenę jest naprawdę bardzo dobra. Dodatki są świetnie dobrane, ale czego innego można by się spodziewać po lokowaniu produktów w tym anime. Mała butelka Pepsi, oraz znak Next na jej opasce jest bardzo wyraźny. Wolę Twist ale...


Blue Rose chibi-arts jest urocza. Nie jest to zbyt uprzejme zwłaszcza, że dostałam ją jako prezent ale sama sobie go wypatrzyłam więc mogę się z wami podzielić informacją, że sama figurka kosztowała około 70 zł + przesyłka. Chibi-arts ostatecznie trafiały prawie zawsze na ogromną przecenę i spadały z ceną na łeb na szyję. Obawiam się, że nie będzie mi dane kiedykolwiek jeszcze raz położyć łapki na żadnym chibi-arts mimo, że już od dawna obserwuję Sailor Moon z tej serii. Bandai jednak nawet mimo tego, że odnowiona seria anime już dobiła połowy nadal ignoruję temat i pewnie tak pozostanie ku mojemu najszczerszemu niezadowoleniu. Zapewne bojąc się ostrej konkurencji małych figurek od MegaHouse, temat został zwyczajnie porzucony. Trudno, pójdą zielone na kolejnego nendoroida.


Może niektórzy z was zauważyli, że zrezygnowałam z oceny "szkolnej". Swoją opinię wyrażam dość wyraźnie w recenzji tak więc stawianie numerków jest nieco nieadekwatne, czasami po prostu liczby nie do końca oddają moją opinie która może być dość skomplikowana. Mam nadzieję, że wam nie przeszkadza ta zmiana i nadal recenzje są dla was... wartościowe :D.  Mamy przez sobą cały rok 2015 i... Jeden warunek do wystartowania konkursu. Obserwujcie FB i bloga. Godzina 0 jest bardzo blisko.



6 komentarzy:

  1. Prześliczna jest! Widziałam ją parę razy, ale nigdy nie wiedziałam z jakiej serii figurek pochodzi, więc recenzja jak najbardziej przydatna. Jak na taką piękność to faktycznie nie była droga, a naprawdę ładnie się prezentuję. Samą Blue Rose lubię, uwielbiam jej design i jakoś niespecjalnie denerwowała mnie anime. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się spotkałam z bardzo dużym "hejtem" na tą postać, ale zauważyłam, że w przypadku tytułów gdzie społeczność "shonen-ai" się bardzo doklei to damskie postacie są bardzo baaardzo atakowane.

      Usuń
  2. Śliczna! Ostatnia fota i ta butelka pepsi przypadły mi do gustu <3.
    Ja w sumie w T&B lubiłam wszystkich, haha :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tęsknie za dobrymi anime :(. Dzięki :D

      Usuń
    2. Ja T&B całkiem niedawno obejrzałam, a na brak anime nie narzekam, bo w sumie w każdym sezonie znajduję tak do 2-3 serii, które mi siądą :D

      Usuń
    3. Ja może jedną znajdę, na dwa sezony. Za dużo czasu zajmują mi seriale w tej chwili.

      Usuń