Asuna od Max Factory jest w tej chwili napewno jedną z moich faworytek w kolekcji. Ma wszystko co uwielbiam w figurkach, czyli ciekawą pozę, skrzydła. Jeszcze przy okazji niepomalowanego prototypu który Max Factory pokazał na jednym z Wonder Festival (edycja letnia) wpadła mi w oko. Wyczekiwanie na kolor, to coś co jest jednym z moich ulubionych fragmentów życia "preorderowca". Kolor jest czymś co decyduje ostatecznie o kupnie figurki i mimo świetnego prototypu czasami kolor jest w stanie sprawić, że jednak mimo najszczerszych chęci zaoszczędzimy trochę grosza w portfelu. Wiedziałam, że Asuna będzie droga - 1/7 + Max Factory? To się prosi o 10 tysięcy jenów. Nie wiele się oczywiście pomyliłam, gdyż Asuna koniec końców wyniosła wraz z wysyłką 12,120 jenów AIR mailem. Nazwijcie mnie dzieckiem szczęścia, ale Urząd Celny nawet nie zerknął na moją przesyłkę.
To co wyróżnia Titanie na tle wszystkich innych figurek to zdecydowanie jej pudełko. Gdy zobaczyłam zdjęcia producenta, pomyślałam równocześnie "mój Boże, ktoś kto to zaprojektował jest geniuszem..." i "... ale czy to napewno wytrzyma podróż do Polski?". Oczywiście moje obawy były przesadne, kiedy już otrzymałam figurkę ponownie w mojej głowie pojawiło się zdanie "mój Boże, ktoś kto to zaprojektował jest geniuszem". Dość gruby, elastyczny plastik oraz klasyczne zabezpieczenie figurki jest idealnie dostosowane do okrągłego pudełka. Nie jest to nadal gruby karton, jednak wydaje mi się, że praktycznie każdy producent zrezygnował z tej formy pakowania figurek.
Wiele osób wspomina często, że ta wersja Asuny ma w sobie coś mocno erotycznego. Cóż, każdy kto bardziej wgłębił się w anime i popkulture Japońską, bardzo dobrze będzie wiedzieć o co konkretnie im chodziło. Oczywiście, nie zapominając też samego "originu" Titanii. Nie będę tego tłumaczyła z kilku powodów: byłby to duży spoiler zarówno dla tych którzy jeszcze anime nie widzieli (o ile tacy jeszcze są) oraz tych którzy anime nie oglądają, ale sięgną po nowelkę która za kilka dni pojawi się nakładem wydawnictwa Kotori (za co im bardzo dziękujemy, zaś ja mam nadzieję, że nie będzie to ostatnia nowelka wydana ich nakładem).
Wracając do samej Asuny. Skala 1/7 to moim zdaniem jedyna sensowna skala przy figurkach które klęczą/siedzą itp. Przy 1/8 są one zwyczajnie zbyt małe i gubią szczegóły często będące najważniejszymi fragmentami całej rzeźby. Wiadomo, analogicznie 1/6 także pasuje do takiej pozy.
To co jednak przeszkadza mi w Asunie to dość szalona interpretacja fizyki w wykonaniu włosów postaci. Wiem, że tak splątane, rozrzucone włosy były nie lada wyzwaniem dla rzeźbiarza, potem dla maszyn produkujących ale mogły być one nieco bardziej przemyślane. Łączą się one w dość dziwnych miejscach, niestety plastik też nie bardzo chce współpracować i niektóre końcówki odstają od podłoża/podstawki.
Gdzie włosy bawią się fizyką, sukienka została wykonana z bardzo dużą dbałością o detale. Marszczenia na materiale nie są sztywne i sztuczne, zaś twórca nadał jej naturalnego powabnego wyglądu. Liany które oplątują ciało Asuny niestety przy rękach gdzie nachodzą na białe (nie wiem jak to nazwać) bransolety są nieco źle pomalowane, psując bardzo dobrą ocenę całości.
Producent dodał dodatkowo plastik z elastycznym drutem który możemy dodatkowo oplątać Asunie wokół rąk. Ja zrezygnowałam z tego dodatku, uznając go za zbędny dla ogólnego odbioru figurki. Tu mnie macie. Tak naprawdę, zwyczajnie nie chciało mi się tym bawić i pozostawiłam je w pudełku zaraz po tym jak sprawdziłam czym są dziwne linki schowane pod podstawką.
Malowanie: nie wiele napiszę na ten temat. Mimo szalonych włosów, nie dostrzegłam błędów, mimo tego, że im większa powierzchnia na którą nakładany jest jeden kolor tym większe prawdopodobieństwo wpadek. Jedyne potknięcie to wspomniana przeze mnie wcześniej liana. Przy Asunie Max Factory wykorzystał nieco bardziej wyblakłe kolory niż zazwyczaj robi to GSC. Kolory są także nieco delikatniejsze niż Asuna w wersji od GSC.
To co najbardziej mnie zawiodło to podstawka. Wyblakło zielony okrąg. Duży. Koniec tematu. Wiem oczywiście, że wybranie czegokolwiek innego, pójście w szalony projekt podstawki mijałby się tutaj prawdopodobnie z celem, zarówno pod względem kosztów jak i trzymania się konwencji. To znaczy, proszę was... Ona prosi się aż o fragment złotej klatki. Jednak takie "marzenie" kosztowało by spokojnie połowę figurki a Asuna przekroczyła by wtedy magiczną granicę "więcej za Ciebie słodziutka nie dam". Elfia Królowa (mimo woli) w kwestii cenowej strzeliła w dziesiątkę, przynajmniej jak na mnie.
Max Factory nie zajmuje się głównie statuetkami jak GSC. Wypuszczają oni taśmowo figmy. Wg. mnie MF kiedy już zabierze się za figurkę robi to porządnie i z mocnym przytupem często przyćmiewając co lepsze projekty GSC a nawet Altera. Wystarczy wspomnieć sobie o Belldandy, wydanej na rocznicę firmy. Dla mnie Asuna z "ALFheim online" wygrała ten nieoficjalny pojedynek z klasyczną Asuną "Sword Art online" od Good Smile Company. Wiadomo, że w kwestii "wielkości" oraz ilości wypuszczonych figurek MF stoi daleko za wieloma firmami, denerwując (bądź radując, to zależy od okoliczności) opóźnieniami gdzie nasz niezaprzeczalny lider GSC coraz rzadziej przesuwa swoje dzieła.
Moja wierność Good Smile Company jest trochę wymuszona. Gdyby Max Factory szedł łeb w łeb w projektami figurek skalowanych prawdopodobnie, mimo wyższej ceny moje pieniądze szły by do MF. Ich projekty są ciekawe, wykonanie na równie wysokim poziomie. Czekam aż ta firma ponownie mnie "kupi", pytanie tylko kiedy i dla kogo.
Większość z was pewnie czeka nadal z utęsknieniem na konkurs który ogłosiłam na fanpage Szafy. HA! No i ciekawe ile osób tutaj trafi żeby zdobyć tą małą podpowiedź. Konkurs będzie ogłoszony w okolicach świąt, klasyczne losowanie ALE zostaną wyłowione też komentarze spod notki gdzie konkurs będzie ogłoszony tak więc: dublujecie swoje szanse. Przepraszam, was z góry za opóźnienie jeżeli chodzi o konkurs. Jest on pierwszym konkursem na Maośkowej, ale napewno nie ostatnim. Jak zawsze zachęcam was do komentowania i dzielenia się swoimi spostrzeżeniami - nie ma lepszej motywacji. Trzymajcie się ciepło, w końcu za chwilę spadnie śnieg. Samych udanych prezentów na Mikołajki!
Ona jest przecudna~~! W sumie to i MF poluzowało w wydawaniu figm... Przynajmniej w porównaniu do tempa wypluwanych przez GSC nendosów, ich zapowiedzi figm są dość... biedne. Ale skalówki to zupełnie inna historia. Jeszcze nigdy się na ich statuetkach nie przejechałam. Gorąco polecam.
OdpowiedzUsuńMoja Asuna ma dobre malowanie przy dłoniach, za to ma nieco przyproszoną bielą kokardkę... Wolę nie sprawdzić, czy zejdzie 'na zdrapywanie'. Można poszukać jakiejś taniej, ażurowej patery i machnąć ją złotą farbą. A fribsee, tzn. PODSTAWKĘ dać do zabawy psu lub kotu. :D
Mój kot już się nią bawił. Ile razy ona mi po prostu wypadła z pudełka to też nie zliczę. MA-SA-KRA. Moja kokardka na szczęście uszła z życiem, jeżeli chodzi o zabrudzenia i przyznam, że ten egzemplarz który dostałam jest naprawdę ok. To prawda, ale porównując teraz jakąkolwiek firmę do GSC to wszystko wychodzi biednie.
UsuńOsobiście nie przepadam za SAO jednakże oddaję pokłony w stronę bardzo udanych projektów postaci, figurki z tej serii również cieszą oko i ta absolutnie zalicza się do tego grona. Bardzo ładnie udało Ci się uchwycić jej urodę a zdjęcia wręcz zachwycają. <3 Asuna prezentuje się naprawdę pięknie.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że SAO zdobyło mnie na jeden sezon i nic po za tym. Może zdecydujesz się jednak przekonać po nowelce? Asuna zwyczajnie wygrała mnie wyglądem. Ciesze się, że zdjęcia się podobają :).
Usuń