26 lipca 2014

Mangowe szaleństwo po Brytyjsku cz. II (HyperJapan)

Dziękuje wam bardzo za zainteresowanie moim poprzednim wpisem. Ciesze się, że był dla was interesujący. Tak więc zgodnie z obietnicą zapraszam was do drugiej części, poświęconej tej części targów (tego słowa brakowało mi we wczorajszej notce) których nie uświadczymy na naszych rodzimych imprezach czyli ta bardziej klasyczna oraz komercyjna część Japonii niekoniecznie związana z przemysłem mangowym. I to podczas targów było niesamowite. Niestety u nas to się nie przyjmie, nie bójcie się - już wyjaśniam dlaczego...




Artystyczne pokazy w ramach reklamy... uczelni
Zaraz za stoiskami z wszelkiego rodzaju pierdołami mangowymi jak już pisałam, praktycznie ćwierć sali poświęcona była jedzeniu. Nie jest to jednak nic wyjątkowo oryginalnego w Londynie, gdzie typowego Japońskiego żarcia jest więcej niż u nas chińskich knajpek. NAPRAWDĘ! To jest jedno z większych zaskoczeń jakie mnie spotkały w tym kraju. Wracając jednak do targów - rozumiem masę stoisk oferujące przeróżne tradycyjne wyroby wg. Japońskiej receptury ale ciekawszym miejscem było ogromne stoisko na które można wybrać się było dopiero od 25 roku życia (sic!) i za skromne 15£ udać się na degustację regionalnych sake. Pod koniec degustacji (która była dość długa), za zniżką mogliśmy nabyć butelkę tego trunku który nam najbardziej smakował chociaż nie jestem do końca pewna jak można było spamiętać ten jedyny wśród takiej ilości. 
Stoiska tego typu były poustawiane mniej więcej na środku w linii prostej od wejścia do samego końca hali więc możecie sobie wyobrazić, że było tego całkiem sporo. W trakcie zwiedzania trafiliśmy na fragment wykładu na temat pracy nad humanoidalnymi robotami oraz ich zastosowaniu jakie przewidywane są dla społeczeństwa prowadzone przez jednego z czołowych Japońskich projektantów. Niestety nazwisko wypadło mi z pamięci... Temat bardzo przyszłościowy i ciekawy ale... średnio nadający się na obecne konwenty nieprawdaż? 
Dość duży tłum zebrało stoisko z porcelaną. Przyznam, że zestawy do parzenia herbaty oraz podstawki były naprawdę piękne i do tego nawet niespecjalnie drogie. Niestety zestaw który kupił me serce z miejsca kosztował 39£ więc musiałam go z bólem serca sobie odpuścić. 

Cuda i cudeńka w przyzwoitych cenach
Kolejnym stoiskiem które trudno było zignorować był ogromne zabudowanie oferujące yukaty i kimona. Tutaj cenowo wiadomo: to nie są ciuszki za które jak damy 50 zł to już za dużo, tutaj ceny zaczynały się od 40-50£ za kimono. Nie było to jednak jedyne stoisko z tego typu produktami, doliczyłam się ich łącznie trzy w tym te, w samym centrum hali było największe i najlepiej zaopatrzone we wszelkie dodatki. 


Wszelkie talizmany i figurki na szczęście, lalki, wszystko to co wypada przywieźć ze sobą jako pamiątkę z Japonii było dostępne. I było tego naprawdę dużo. Jest to produkt który pojawia się na naszych konwentach ale nie cieszy się specjalnym zainteresowaniem ze względu na wysoką cenę którą trzeba zapłacić za ręcznie malowany i rzeźbiony produkt. 
Oprócz stoisk typowo sprzedażowym było też sporo firm które zachęcały klientów do swoich usług. W tej chwili nie jest to już w naszym kraju zaskoczeniem, gdyż pojawiają się na konwencie firmy oferujące obozy dla dzieciaków oraz szkoły językowe ale przewoźnika lotniczego to raczej nie uraczymy: zarówno narodowe linie lotnicze Japońskie jak i Brytyjskie reklamowały swoje wycieczki do Japonii. Oczywiście kilka szkół także zachęcało do nauki Japońskiego, także Japońska szkoła artystyczna zapraszała w swoje szeregi. 

Vocaloidów nigdy za wiele

Jednym z ciekawszych stoisk promujących swoje produkty, poza oczywiście wielkim stoiskiem zarówno Nintendo jak i Bandai Namco było stoisko gdzie można było zobaczyć na żywo przygotowanie utworu oraz zakupić najnowsze programy z trzeciej (czy drugiej) generacji Vocaloidów. Cena była zatrważająca - 70£. Do tego jedynym syntezatorem który bez problemu rozpoznałam to była Gumi. 

stoisko nintendo
Pacman w klasycznej odsłonie
Nie wiem co to ale jest EPICKIE @q@
WYSTAWY! Wielu próbowało, nikomu się nie udało. W tej chwili konwenty rezygnują z wystaw ze względu na trudność do zorganizowania ich, przewiezienia no i przedewszystkim koszty. Nawet jeżeli wystawa jednocześnie robi za stoisko sprzedażowe, niestety często koszt produktu przekracza możliwości przeciętnego konwentowicza a przydałoby się przecież zarobić. Wystaw co prawda na HyperJapan nie było aż tak wiele, ale za to jedna zapadnie mi w czas na bardzo długo. Przepiękne drzewka Bonsai. Różne wielkości, gatunki, kształty - wszystkie wyglądające jak miniaturowe drzewa. Nie widziałam co prawda tej Bonsai po raz pierwszy w życiu, ale patrząc na te okazy powinnam jeszcze raz przemyśleć do zdanie. 

Nie pytajcie o cenę, warte każdego £
Kolejną ciekawą wystawą... W sumie nie wystawą, a eksponatem który można było podziwiać na targach był strój jednej z popularniejszych wokalistek w Kraju Kwitnącej Wiśni jaką jest urocza Kiriko Takemura, znana szerzej jako Kyary Pamyu Pamyu きゃりーぱみゅぱみ. Wg. karteczki był to oryginalny strój w którym wokalistka kręciła teledysk do PONPONPON.



Teraz może rozumiecie dlaczego jeszcze długa droga przed naszymi konwentami. Przede wszystkim: targi mangowo-japońskie? Widać na rynku naszych wyspiarskich znajomych firmy widzą, że fani mangi i anime są dość silnie działającą oraz rozwijającą się grupą, i starają się sprostać ich wymaganiom. Wyobrażacie sobie stoisko LOTu oferujące zniżki na podróż do Japonii? Ja nie, przynajmniej nie przed następne kilka lat. Stoiska z "kwiatkami"? Drogimi jak nieszczęście kimonami? Nasz rynek mimo tego, że liczy już sobie ponad 10 lat niestety nadal jest niedojrzały i niestabilny, co mnie jednak smuci. Oczywiście było kilka prób przebicia się, zachęcenia naszej rozpustnej młodzieży skupionej jedynie na atrakcyjnych bishach do zainteresowania się mocniej Japonią i wyjrzenia poza mangi ale były to próby nieudane i szybko zamiatane pod dywan o nazwie "lepiej nie tykać". 
Patrzę jednak pozytywnie w przyszłość, jestem jedną z tych osób które mogły obserwować na żywo zmiany jakie zaszły przez ostatnie lata na naszym rynku i mimo tego, że przeżywamy w tej chwili lekki kryzys i zastój kto wie co przyniosą następne lata? 
Na pozytywne zakończenie mojej małej relacji z Londyńskich targów kultury Japońskiej HyperJapan...

ZDJĘCIE Z DOMO-KUNEM (na stoisku NHK world - stacja coś na wzór BBC world)

Jakaś ja niefotogeniczna w porównaniu z tym przystojniakiem
.... oraz bardzo atrakcyjna Sailor Moon

6 komentarzy:

  1. Zdecydowanie przejechałabym się kiedyś na taki konwent, ale to jak już będę zarabiała miliony, bo nie wiem ile bym musiała stamtąd wywiesć, żeby być usatysfakcjonowana xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja gdybym mogła wydać tyle ile rzeczy bym chciała, to do domu musiałabym kilka paczek wysłać...

      Usuń
  2. Nie wiem co to za zbroja, ale jest naprawdę epicka. Pewnie z jakiejś gry, nintendo robi jakieś gry jeszcze poza pokemonami? D:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zeldę! I tak mi się wydaję, że to coś z Zeldy ale czy rzeczywiście? Nie mam POJĘCIA XD

      Usuń
  3. Ano przed nami jeszcze długa, naprawdę długaaaa droga. Chyba najbardziej podobną imprezą do tego jest Pyrkon? Wprawdzie jeszcze nigdy na nim nie byłam, ale mam wrażenie, że ma właśnie taki klimat. Magni chciało takie być, ale jak na razie nic z tego.
    Degustacja sake dopiero od 25 roku życia/! Phiiii co za bezczelność!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem w tym, że Pyrkon jest imprezą poświęconą dosłownie wszystkiemu więc rozmach daje także to, że każdy znajdzie coś dla siebie. W przypadku mangowych no to... jest tego po prostu mniej. No i wiadomo, fantastyka ma wieloletnie doświadczenie na rynku zaś anime i mangu już nie.

      Usuń